Dzień 4.
Tego dnia
wstaję wcześnie, piję herbatę jaśminową, potem wychodzę do miasteczka na
poranne zakupy (pide, jogurt, pomidory, papryka, masło). Przygotowuję śniadanie
na słonecznym patio, Dwunastolatek w międzyczasie wychodzi z pieleszy. Zjadamy
trochę kaszy z jogurtem i pide z masłem
orzechowym (ciekawe, czy Turcy znają takie zastosowanie chleba ramadanowego?),
ruszamy w miasto. Pogoda świetna – świeci słońce, ale bez upału. Naszym
dzisiejszym celem jest tzw. historyczny półwysep.
 |
Najeżona minaretami panorama historycznego półwyspu widziana ze wzgórza Pierre Loti nad Złotym Rogiem |
Z przewodnika:
Półwysep
położony na południe od Złotego Rogu z wielkimi dzielnicami Eminönü i Fatih,
odpowiada historycznemu
Konstantynopolowi i jest zarazem początkiem miasta w czasowo-przestrzennym
ujęciu. Jego najbardziej wysunięty przylądek, tzw. Seraglio Point to zielone
wzgórze górujące ponad wodami Morza Marmara, Bosforu i Złotego Rogu, na którym kolejni
władcy wznosili swe potężne rezydencje. Dziś nad cyplem piętrzą się kopuły
pałacu Topkapí; dalej ciągnie się opiewana panorama historycznego Stambułu,
głaszcząca niebo niezliczonymi kopułami i kłująca je lasem minaretów.
 |
Kopuły pałacu Topkapi na "czubku" historycznego półwyspu |
Z
Seraglio Point sąsiaduje Sultanahmet, dzielnica zabytków i muzeów skupionych
wokół bazyliki Agia Sofia. Dalej rozciąga się Beyazít z Wielkim Bazarem,
Uniwersytetem Stambulskim i monumentalnym zespołem meczetu Süleymaniye.
Nadmorska dzielnica Kumkapí nieopodal to bizantyjski port rybacki a obecnie
znane skupisko restauracji rybnych i wieczornej rozrywki. Tahtakale po
przeciwnej, północnej stronie półwyspu, to dzielnica bazarowa, o lokalnym kolorycie
silniejszym niż sąsiednie bazary Eminönü i Beyazít. Aksaray w okolicach
Akweduktu Valensa słynie z tanich hotelików i sklepów z konfekcją. Ayvansaray
opiera się o dawne bizantyjskie mury i Złoty Róg; pobliski Balat to dawna
dzielnica Żydów, Ormian i Greków, kryjąca w labiryncie uliczek świątynie tych
wyznań. Sąsiedni Fener na brzegu Złotego Rogu, dawniej zamieszkiwany przez
Greków, pozostał siedzibą Patriarchy Konstantynopola i enklawą greckich
cerkiewek. Fatih na szczycie wzgórza ponad Fenerem jest dla odmiany ostoją
pobożnych muzułmanów, gdzie na ulicach częściej niż gdziekolwiek można spotkać
kobiety ubrane od stóp do głów w czarny çarşaf. Podobnie jest na terenie
dzielnicy Eyüp położonej na zielonym wzgórzu nad Złotym Rogiem, już poza murami
historycznego półwyspu.
 |
Morze kopuł wokół meczetu Suleymaniye |
W Kabataș
wsiadamy do tramwaju z zamiarem odwiedzenia meczetu Süleymaniye. Chcę pokazać
synowi, w jaki sposób realizował się socjalistyczny ustrój imperium
osmańskiego. Monumentalna świątynia, dzieło Sinana, otoczona jest bowiem zespołem
budynków nakrytych wielką liczbą większych i mniejszych kopuł, należących do
jednego z największych i najlepiej zachowanych stambulskich
küllye – „zapleczy socjalnych” meczetu.
W jego skład wchodziły m.in. szkoła, szpital, bazar, łaźnie, kuchnie dla
biedoty itp.
Küllye, nastawione na
działalność charytatywną (finansowaną z „obowiązkowego” bazaru) stawało się
automatycznie jądrem dzielnicy; w jego bliskości ludzie chętnie stawiali domy.
Z
przewodnika:
Wokół meczetu stoją liczne budowle, również zaprojektowane
przez Sinana. Większość zostanie zapewne odrestaurowana podczas gruntownego
remontu, jakiemu poddawany jest cały zespół architektoniczny. Naprzeciw głównej
bramy meczetu stoją dwa okazałe, kryte licznymi kopułami budynki. Pierwszy to tabhane,
dawna gospoda dla podróżnych (największa w mieście), drugi to imaret – kuchnia
dla ubogich z okolicy, studentów, nauczycieli, pacjentów szpitala i lekarzy
oraz podróżnych (którzy mieli prawo do trzydniowego darmowego wiktu).
 |
Złoty Róg i Pera widziane z kullye meczetu Sulejmana |
W
pierwszym działa dziś elegancka restauracja z cienistym letnim dziedzińcem
otoczonym portykiem z kopułami (W upalne popołudnie można przysiąść tu na
filiżankę mocnej tureckiej herbaty.); w drugim nastrojowa kafejka – również na
porośniętym starymi drzewami dziedzińcu – gdzie można napić się kawy, herbaty
lub zimnych napoi i zapalić nargilę. Z imaretem sąsiaduje od zachodu kolejny
okazały, kryty 69 kopułami budynek, zwany darüşşifa, który mieścił niegdyś
szpital i przytułek dla obłąkanych. Obok niego, wzdłuż zachodniego muru
meczetu, stoi długi szereg dawnych medres, czyli szkół, które w czasach
Sulejmana miały naukowy charakter i dopiero później stały się szkołami
religijnymi. Dalszy ciąg zespołu edukacyjnego ciągnie się po przeciwnej stronie
świątyni. Niespodziewanie mały hamam (tylko męski) Sülejmanyie stoi w
południowo-wschodnim narożniku küllye. Ciekawostką jest fakt, że zaplecze socjalne
meczetu zawiera także trójkątny dziedziniec (na tyłach cmentarza, nieopodal
latryn), na którym uprawiano boks i zapasy.
Na miejscu
czeka mnie niespodzianka: okolice meczetu Sulejmana Wspaniałego zmieniły się
nie do poznania od czasu mojej ostatniej wizyty w 2008 r. Wtedy była to
dzielnica slumsów, nierównych chodników (to tutaj zerwał mi się sandał, który
musiałam później przywiązać sznurkiem do nogi), dziś slumsy są systematycznie
wyburzane a wszędzie leży nowy bruk. Zbliżając się do meczetu napotykamy
tajemnicze mauzoleum na rozstaju ulic. Jest to grób Mimara Sinana, „człowieka
znikąd”, który zmienił oblicze Stambułu i stworzył najwybitniejsze kreacje
architektoniczne Imperium.
 |
Skromny grób na tyłach studni zbudował dla siebie Sinan pod koniec życia w swoim
własnym ogrodzie. |
Z
przewodnika:
Mimar Sinan,Urodzony
około 1490 r. w prawosławnej greckiej rodzinie w wiosce Kayseri w Anatolii (niektórzy twierdzą, że w rodzinie ormiańskiej, co brzmi świętokradczo w uszach Turków), został zabrany
rodzicom w devşirme – dorocznym poborze chrześcijańskich dzieci do służby
sułtanowi. Wcielony do korpusu janczarów brał jako żołnierz udział w licznych wyprawach
wojennych, m.in. na Belgrad, Rodos, Węgry, Wiedeń, Bagdad. Prawdopodobnie
podczas tych kampanii dał się poznać jako zdolny inżynier; konstruowane przezeń
mosty i machiny oblężnicze odznaczały się prostotą wykonania, niezawodnością, a
przy tym elegancją, które zwróciły uwagę przełożonych. W 1539 r. , w wieku
około 40 lat, Sinan został nagle Darüs-saadet, nadwornym architektem. Przez pół
wieku służył kolejnym sułtanom, dla których wzniósł około 400 budowli, w tym 79
meczetów, 34 pałace, 55 szkół, 33 hammamy, 19 mauzoleów, 12 karawanserajów...
Przełomowym projektem w jego życiu była konstrukcja mostu na rzece Prut podczas
wyprawy na Mołdawię w 1538 r., która zaowocowała wielkim awansem. Za pierwsze
ważne dzieło Sinana uważa się meczet Şehzade, zaprojektowany w 1543 r. na
zlecenie Sulejmana Wspaniałego; arcydziełem jego życia jest meczet Selimye w
Edirne, którego kopuła przewyższyła rozmiarami tę w Agii Sofii. Sinan zmarł w
1588 r.
 |
Meczet Sulejmana Wspaniałego |
Meczet Sulejmana
jest lekki i monumentalny zarazem. Wewnątrz wzrusza ozdobiona kwiatami główna
kopuła. Na zewnątrz zadziwia rozległy zespół
küllye, zadbany, cienisty park wokół świątyni i...zaplecze
sanitarne (rząd kranów z wodą na wschodniej elewacji, malutkie toalety z
umywalkami z śnieżnobiałego marmuru).
 |
Pastelowa, pokryta kwiatami kopuła Sulejmaniye |
Widok
realistycznych róż i lilii w głównej kopule meczetu przywodzi na myśl
wspomnienie kobiety, której imię wiąże się z powstaniem świątyni: Rokselana
zwana Haşekí Hürrem, żona Sulejmana Wspaniałego. Obydwoje spoczywają w
mauzoleach na cmentarzyku na tyłach meczetu. Są tam również groby innych członków sułtańskiej rodziny, m.in. ukochanej córki Sulejmana Wspaniałego, księżniczki Mihrimah, dla której Sinan zaprojektował meczet i
küllye na szczycie szóstego wzgórza, nieopodal Edirnekapi.
 |
Wnętrze meczetu Sulejmana |
Z przewodnika:
 |
Rokselana (1506-1558) |
Rokselana, jedna z
najsłynniejszych kobiet w dziejach imperium osmańskiego, przyszła na świat w
1506 r. gdzieś na Ukrainie w domu prawosławnego księdza. W młodym wieku została
porwana przez Tatarów i sprzedana na targu niewolników w Konstantynopolu. W ten
sposób trafiła do haremu Sulejmana Wspaniałego, który w tym czasie miał już
żonę imieniem Gülbahar i synka Mustafę. Dzięki niezwykłej urodzie, inteligencji
i radosnemu usposobieniu (Hürrem znaczy „śmiejąca się”) Rokselana szybko
zdobyła względy Sulejmana, usuwając w cień jego pierwszą żonę. Wkrótce też
stała się rzecz zadziwiająca nie tylko Turków, ale i Europę: Sulejman poślubił
Hürrem i uczynił ją cesarzową.
Pod wpływem władzy, którą miała nad sułtanem
Rokselana zmieniła się z roześmianej branki w zimnego gracza politycznego, do
końca życia plącząc intrygi, przy pomocy których usuwała niewygodne dla siebie
osoby. Urodziła Sulejmanowi sześcioro dzieci, w tym pięciu synów, z których
trzech dożyło wieku męskiego. Do najmniej chlubnych uczynków, których się
dopuściła, należało spowodowanie śmierci następcy tronu, syna Gülbar Mustafy,
upadku Wielkiego Wezyra Ibrahima Paszy oraz walki o tron wśród jej własnych
synów. Rokselana zmarła w 1558 r., sułtan przeżył ją o 8 lat.
Z meczetu Sulejmana idziemy spacerkiem w kierunku Wielkiego Bazaru – kolejnej zadziwiającej budowli Stambułu. Mijamy bokiem Wieżę Ogniową na terenach Uniwersytetu.
 |
Wnętrza Wielkiego Bazaru |
 |
...i bogaty asortyment |
 |
Figi, suszone owoce i orientalne słodkości na Bazarze |
 |
Urzekające mnie od zawsze lampki z 1000 i jednej nocy |
Z przewodnika:
Kapali Çarşi (Wielki Bazar) założony w 1461 r. przez Mehmeda Zdobywcę to najstarszy kryty bazar
świata. Z biegiem czasu rozrósł się w architektonicznego giganta o powierzchni 30 700 m kw. i
regularnym systemie 61 alei nakrytych rzędami dachów i seriami kopuł. Na jego
terenie jest m.in. 5 meczetów, 7 studni; w przeszłości były gospody dla kupców
z różnych krajów, „sejfy” i łaźnie. W tutejszych około 4 tys. sklepików handluje
ok. 30 tys. kupców, którzy targują się i zaprzyjaźniają z niewiarygodną liczbą
400 tys. kupujących dziennie. Na wysokość obrotów rzuca pewne światło
informacja, że rocznie sprzedaje się tutaj ok. 100 ton złota.
Wędrujemy po zadaszonych alejkach największego hipermarketu Imperium, co rusz
pochylając się nad różnymi cackami w dość słonych cenach. Mój Dwunastolatek
koniecznie chce kupić tu jakąś pamiątkę – wybór pada na porcelanowego kotka w
błękitny deseń (za 15Tl). Po dość długiej chwili zmęczeni nadmiarem wrażeń
wypadamy z Bazaru na światło dzienne.
Wsiadamy w tramwaj i jedziemy do miejsca zwanego Panorama. Jest to rotunda z obrazem przedstawiającym zdobycie Konstantynopola w 1453 r. Zlokalizowana adekwatnie nieopodal bizantyjskich murów, które nawet nadszarpnięte 1600-letnim zębem czasu budzą respekt rozmiarami. Oglądamy to, co pozostało z niezniszczalnych fortyfikacji, baszt i bram.
 |
Skwer wokół Panoramy w wiosennej szacie. W głębi Mury Teodojzjusza |
Z przewodnika:
Zbudowane, by wytrzymać
każde oblężenie, mury Konstantynopola spełniały swe zadanie przez tysiąc lat. W
obliczu zdobycia Rzymu przez Gotów i zagrożenia ze strony Hunów Anthemius
zarządził budowę potężnych fortyfikacji rozpiętych na 7 km między Morzem Marmara a
Złotym Rogiem. Pięciometrowej grubości mury miały 12 m wysokości i 96 baszt,
jednak zostały zniszczone przez straszliwe trzęsienie ziemi. Katastrofa wydarzyła
się w fatalnym momencie, kiedy Attyla szykował się do zdobycia miasta. Prace
remontowe trwały zaledwie dwa miesiące. W tym czasie nie tylko odbudowano
zniszczone mury, ale jeszcze dodano 20-metrową fosę oraz drugi pierścień nieco
niższych, najeżonych 96 wieżami fortyfikacji. Większość zachowała się do
naszych czasów.
 |
Mury Teodozjusza mają 7 km długości |
 |
Ich potęgę widać dopiero w zderzeniu z wymiarami człowieka |
Nie
mam zamiaru powtarzać spaceru stąd do Edirnekapi, jaki urządziliśmy sobie z
Mężem na wiosnę zeszłego roku. Teraz wsiadamy w metro i (częściowo na
powierzchni) jedziemy wzdłuż murów do Șehitlik – dzielnicy ogromnych cmentarzy
różnych wyznań.
 |
Zdjęcie zrobione podczas wiosennego spaceru wzdłuż Murów. W głębi meczet księżniczki Mihrimar. |
Gdzieś wśród nich kryje się ocieniona cyprysami grecka
nekropolia. Niezwykła, bo na jej terenie jest kościół z cudowną sadzawką pod
sanktuarium i z grobami Patriarchów Konstantynopola, nie mówiąc o setkach
grobów z greckimi twarzami i greckim pismem.
 |
Kościół grecki Balikli Kilise na cmentarzu z cudowną sadzawką, w której pływają "święte" ryby |
 |
Grobowce i płyty nagrobne Patriarchów wokół kościółka Balikli Kilise |
 |
Grecki cmentarz w dzielnicy Șehitlik |
Naszym kolejnym celem jest meczet Sultan Eyüp: jedno z „najpobożniejszych” miejsc w Stambule. Co da się zauważyć w nagłej zmianie w garderobie pasażerek autobusu.
 |
Wzgórze Pierre Loti z meczetem Eyup w porze kwitnienia judaszowców |
 |
Meczet Eyup z nagrobkami pobliskiego cmentarza |
 |
Eyup: Turczynki w Stambule nieczęsto zakładają czarny czarczaf – tutaj są w większości. |
 |
Część kobiet się modli, inne prowadzą ożywione konwersacje |
J
est Ramadan, a więc czas wzmożonej religijności. Kiedy docieramy
na miejsce, gwarne zazwyczaj restauracyjki przy placu przed meczetem zieją
pustkami. My odkrywamy, że jesteśmy głodni. Po kilku nieudanych próbach
zdobycia pożywienia napotykamy tradycyjną lokantę
ze smakowitymi daniami kuszącymi ze szklanej witryny. Wchodzimy, zamawiamy zupę
z soczewicy, giuvec, pilaw, ayran. Akurat dochodzi jedenasta. Z minaretu Eyüpa
dobiega ekstatyczny śpiew muezzina. A później rozlegają się przejmujące
recytacje Koranu (muzułmanie wiedzą, co robią, śpiewając Koran po arabsku).
Zahipnotyzowani wchodzimy na dziedziniec meczetu i przysiadamy na murku w zacienionym
kąciku. Kilka męskich głosów recytuje wersety Kranu, co brzmi jak czarodziejska
pieśń nie z tego świata. Dyskretnie rozglądamy się wokół siebie.
Część osób
zatapia się w modlitwie, inni myją nogi w studni do ablucji rytualnych, jeszcze
inni rozmawiają przez komórki lub prowadzą wesołe konwersacje. Jak w życiu.
Robimy kilka zdjęć „z biodra”, nagrywamy recytacje. Potem wychodzimy.
 |
Chłopiec w stroju księcia |
Mój Dwunastolatek
nie ma ochoty wspinać się na wzgórze Pierre Loti, więc je sobie odpuszczamy.
Patrząc na białe nagrobki prześwitujące przez zieleń drzew przypominam sobie,
jak poprzedniej wiosny wędrowaliśmy z Andrzejem po ścieżkach wśród pomników,
jak piliśmy herbatę w kafejce Pierre’a Lotiego i jak spoglądaliśmy z góry na
miasto w wiosennej szacie barwnych tulipanów i liliowych judaszowców.
W uliczce
prowadzącej z placu Eyüp nad Złoty Róg dostrzegamy małego chłopca
przebranego za Księcia z Bajki. Opowiadam zdziwionemu Dwunastolatkowi, że strój
taki nakładają chłopcy po rytualnym obrzezaniu. Obydwoje dochodzimy do wniosku,
że to barbarzyństwo i okaleczanie ludzi.
Wzdłuż z
roku na rok lepiej zagospodarowanych wybrzeży Złotego Rogu wędrujemy w kierunku
dzielnicy Fener. Idziemy odwiedzić Patriarchę Konstantynopola – motywuję nieco
zniechęconego długim marszem syna. Po drodze oglądamy schodzące aż do zatoki
bizantyjskie mury obronne, meczety na siedmiu wzgórzach, kościoły i opuszczone,
zdewastowane domy Greków, którzy opuścili miasto w konsekwencji pogromu w 1955
r.
Z przewodnika:
Konstantynopol, podobnie jak Rzym, położony
był na siedmiu wzgórzach: sześć wznosi się ponad Złotym Rogiem, siódme stoi
samotnie nieco dalej na południe. Na pierwszym stoi Agia Sofia, Błękitny Meczet
i pałac Topkapí, na drugim kolumna Konstantyna i meczet Nuruosmaniye, na
trzecim, zajmowanym niegdyś przez Forum Teodozjusza, wznoszą się meczety
Beyazít i Süleymaniye, a także Uniwersytet Stambulski z Wieżą Ogniową. Czwarte
wzgórze wieńczyła monumentalna bazylika Świętych Apostołów (druga co do
rozmiarów po Mądrości Bożej), na której gruzach Mehmed Zdobywca wzniósł zespół
meczetu Fatih. Na piątym wzgórzu stoi monastyr Theotokos Pammakaristos – dziś
meczet Fetihye – oraz gmach dawnego Gimnazjum Greckiego. Szóste wzgórze (wys. 70 m n.p.m., najwyższe z
siedmiu), niegdyś zarezerwowane dla pałacu Porfirogenetów, dziś wyróżnia się
sylwetką meczetu Mihrimah. Siódme wzgórze nieopodal dawnych murów Konstantyna
to dzisiejsza Samatya.
 |
Dawne greckie męskie gimnazjum w Fenerze |
 |
Niepozorna, przepisowo pozbawiona kopuły (zarezerwowanej dla meczetów) patriarchalna bazylika Agios Georgios. |
 |
Bazylika Agios Georgios: moja wizyta u Patriarchy w 2008 r. |
 |
Współczesny pałac Patriarchy Konstantynopola |
Następnie
zagłębiamy się w zaułki Balatu i Feneru: strome, ciche uliczki biegną góra-dół.
Przy jednej z nich stoi monumentalny gmach greckiego gimnazjum dla chłopców.
Kiedy
już wydaje się, że utknęliśmy w labiryncie zaułków, wychodzimy na główny trakt
Feneru, który doprowadza nas prosto do bram siedziby patriarchy
Konstantynopola. Na cichym dziedzińcu, otoczonym przez drewniane budowle, stoi
bazylika – o wiele mniejsza i skromniejsza niż można by sobie wyobrażać. Wewnątrz
pełno Greków: modlą się, zapalają świece, wymieniają uwagi, robią zdjęcia.
przez moment czujemy się swojsko i rozumiemy język. Patriarcha niestety nie
zaszczyca nas swoją obecnością.
Z
przewodnika:
Patriarchat Konstantynopola
Wraz z przeniesieniem stolicy
Imperium Romanum z Rzymu do Konstantynopola w mieście
utworzono arcybiskupstwo, a sobór w 381 r. zrównał rangą biskupów
Konstantynopola i Rzymu. Po wielkiej schizmie w 1054 r. biskup Rzymu stał się
głową kościoła katolickiego a biskup Konstantynopola przywódcą kościoła
prawosławnego. Na krótko przed zdobyciem Konstantynopola przez Turków ostatni
cesarz bizantyjski zadeklarował przyłączenie do kościoła katolickiego, na co
patriarcha, Athanasios II opuścił swoje stanowisko. Mehmed Zwycięzca uznał, że
greckiemu ludowi potrzebny jest duchowy przywódca i w 1454 r. osobiście
mianował nowego patriarchę, Gennadiosa II, przyznając mu liczne przywileje,
które patriarchowie zachowali do upadku imperium osmańskiego w 1914 r.
Patriarchat kilkakrotnie zmieniał siedzibę; wśród historycznych kościołów
patriarchalnych były m.in. Pammakaristos (dziś meczet Fetihiye) i Agios
Dimitrios w Ayvansaray. Bazylika św. Jerzego pełni tę funkcję od 1602 r. do
dziś. Po proklamowaniu Republiki Tureckiej patriarchat utracił wszystkie
przywileje przyznane przez sułtanów (a zwłaszcza finansowanie ze strony
państwa) i stał się stricte religijną instytucją.
 |
Bartłomiej I |
Współcześnie Patriarchą
Konstantynopola jest Bartłomiej I. Jak podaje Wikipedia, urodził się w 1940 r. na wyspie
Imbros (dziś Gökçeada), wyświęcony został na Halki
(dziś: Helybeliada). Honorowy przywódca
duchowieństwa prawosławnego, kontynuuje politykę dialogu z katolikami i
przedstawicielami innych religii. Troszczy się o odbudowę hierarchii
prawosławnej w krajach postkomunistycznych. Jest narodowości greckiej, ma
obywatelstwo tureckie (w latach 1960-tych odbył służbę w tureckiej armii),
jednakże na mocy prawa rum millet korzysta z praw suwerena nad wyznawcami
greckiego prawosławia. Poza językiem greckim i tureckim włada włoskim,
niemieckim, francuskim, angielskim, klasyczną greką i łaciną. W 1998 r.
otrzymał doktorat honoris causa Chrześcijańskiej Akademii Teologicznej w
Warszawe; 20 sierpnia 2010 w ten sposób wyróżnił go lubelski KUL. 19 marca 2013
r. jako pierwszy od tysiąca lat patriarcha Konstantynopola obecny był na inauguracji
pontyfikatu papieża Franciszka.
Po
obejrzeniu bazyliki św. Jerzego wsiadamy w autobus do Eminönü. Tam oglądamy
jeszcze meczet Yeni górujący nad przystanią, oraz bazar Egipski (i nowe,
luksusowe toalety na tyłach meczetu, do których zjeżdża się pod ziemię po
schodach ruchomych).
 |
Dzielnica Eminönü widziana z mostu Galata |
Tramwaj sprzed dworca Sirkeci zabiera nas na Kabataș,
gdzie wsiadamy w ulubiony autobus 25 E, który wzdłuż Bosforu wiezie nas do Büyükdere.
Tego wieczora wybieramy się jeszcze na spacer do Sariyer, a właściwie do
naszego ulubionego sklepu po masło orzechowe.
Później przysiadamy na herbatkę w kafejce nad Bosforem.
 |
Iwo ze szklaneczką tureckiej herbaty na Bosforze |
Turecka herbata zasługuje na osobną wzmiankę. Trzeba zacząć od tego, że picie herbaty jest w Turcji rytuałem i daleko wykracza poza czysto kulinarny wymiar. Aromatyczny ciemnobursztynowy napój serwowany w szklaneczkach w kształcie tulipana ociepla stosunki międzyludzkie i rozmowy biznesowe. Podanie gościowi herbaty jest gestem gościnności i troski.
Turcy wypracowali własną metodę
produkcji i parzenia herbaty, zwanej Rize
çay, od regionu nad wschodnim Morzem Czarnym, gdzie jest uprawiana. Do popularyzacji herbaty przyczynił się Atatürk w obliczu kryzysu po I wojnie, kiedy
Turcja nie mogła pozwolić sobie na import kawy. Od tamtego czasu herbata wrosła
w turecką kulturę, stając się symbolem gościnności i przyjaźni a także jednym z
najpopularniejszych napojów towarzyskich, który zdecydowanie wygrywa z kawą
wśród młodego pokolenia Turków.
Herbata turecka występuje w rozmaitych odmianach, bywa słabsza lub mocniejsza, mniej lub bardziej słodka - zawsze jednak ma tę charakterystyczną nutę smakową, która przypomina mi Stambuł w każdej tureckiej knajpce Europy.
Kiedy wracamy, jest już całkiem
ciemno. Księżyc wisi nad Bosforem a światełka promenady odbijają się w czarnej
wodzie. Wszędzie pełno spacerujących i biesiadujących ludzi. Pachnie
pide pieczona w opalanych drewnem
piecach. Kupujemy świeżutki placek na kolację i zjadamy ze świeżo zakupionym
masłem orzechowym. Dzień dobiega końca.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz