28 lipca 2015

Stambuł cz.3: "historyczny półwysep"

Dzień 4.
Tego dnia wstaję wcześnie, piję herbatę jaśminową, potem wychodzę do miasteczka na poranne zakupy (pide, jogurt, pomidory, papryka, masło). Przygotowuję śniadanie na słonecznym patio, Dwunastolatek w międzyczasie wychodzi z pieleszy. Zjadamy trochę kaszy z jogurtem i pide z masłem orzechowym (ciekawe, czy Turcy znają takie zastosowanie chleba ramadanowego?), ruszamy w miasto. Pogoda świetna – świeci słońce, ale bez upału. Naszym dzisiejszym celem jest tzw. historyczny półwysep.

Najeżona minaretami panorama historycznego półwyspu widziana ze wzgórza Pierre Loti nad Złotym Rogiem
Z przewodnika:
Półwysep położony na południe od Złotego Rogu z wielkimi dzielnicami Eminönü i Fatih, odpowiada  historycznemu Konstantynopolowi i jest zarazem początkiem miasta w czasowo-przestrzennym ujęciu. Jego najbardziej wysunięty przylądek, tzw. Seraglio Point to zielone wzgórze górujące ponad wodami Morza Marmara, Bosforu i Złotego Rogu, na którym kolejni władcy wznosili swe potężne rezydencje. Dziś nad cyplem piętrzą się kopuły pałacu Topkapí; dalej ciągnie się opiewana panorama historycznego Stambułu, głaszcząca niebo niezliczonymi kopułami i kłująca je lasem minaretów. 

Kopuły pałacu Topkapi na "czubku" historycznego półwyspu
Z Seraglio Point sąsiaduje Sultanahmet, dzielnica zabytków i muzeów skupionych wokół bazyliki Agia Sofia. Dalej rozciąga się Beyazít z Wielkim Bazarem, Uniwersytetem Stambulskim i monumentalnym zespołem meczetu Süleymaniye. Nadmorska dzielnica Kumkapí nieopodal to bizantyjski port rybacki a obecnie znane skupisko restauracji rybnych i wieczornej rozrywki. Tahtakale po przeciwnej, północnej stronie półwyspu, to dzielnica bazarowa, o lokalnym kolorycie silniejszym niż sąsiednie bazary Eminönü i Beyazít. Aksaray w okolicach Akweduktu Valensa słynie z tanich hotelików i sklepów z konfekcją. Ayvansaray opiera się o dawne bizantyjskie mury i Złoty Róg; pobliski Balat to dawna dzielnica Żydów, Ormian i Greków, kryjąca w labiryncie uliczek świątynie tych wyznań. Sąsiedni Fener na brzegu Złotego Rogu, dawniej zamieszkiwany przez Greków, pozostał siedzibą Patriarchy Konstantynopola i enklawą greckich cerkiewek. Fatih na szczycie wzgórza ponad Fenerem jest dla odmiany ostoją pobożnych muzułmanów, gdzie na ulicach częściej niż gdziekolwiek można spotkać kobiety ubrane od stóp do głów w czarny çarşaf. Podobnie jest na terenie dzielnicy Eyüp położonej na zielonym wzgórzu nad Złotym Rogiem, już poza murami historycznego półwyspu.

Morze kopuł wokół meczetu Suleymaniye
W Kabataș wsiadamy do tramwaju z zamiarem odwiedzenia meczetu Süleymaniye. Chcę pokazać synowi, w jaki sposób realizował się socjalistyczny ustrój imperium osmańskiego. Monumentalna świątynia, dzieło Sinana, otoczona jest bowiem zespołem budynków nakrytych wielką liczbą większych i mniejszych kopuł, należących do jednego z największych i najlepiej zachowanych stambulskich küllye – „zapleczy socjalnych” meczetu. W jego skład wchodziły m.in. szkoła, szpital, bazar, łaźnie, kuchnie dla biedoty itp. Küllye, nastawione na działalność charytatywną (finansowaną z „obowiązkowego” bazaru) stawało się automatycznie jądrem dzielnicy; w jego bliskości ludzie chętnie stawiali domy.

 Z przewodnika:
Wokół meczetu stoją liczne budowle, również zaprojektowane przez Sinana. Większość zostanie zapewne odrestaurowana podczas gruntownego remontu, jakiemu poddawany jest cały zespół architektoniczny. Naprzeciw głównej bramy meczetu stoją dwa okazałe, kryte licznymi kopułami budynki. Pierwszy to tabhane, dawna gospoda dla podróżnych (największa w mieście), drugi to imaret – kuchnia dla ubogich z okolicy, studentów, nauczycieli, pacjentów szpitala i lekarzy oraz podróżnych (którzy mieli prawo do trzydniowego darmowego wiktu). 
Złoty Róg i Pera widziane z kullye meczetu Sulejmana
W pierwszym działa dziś elegancka restauracja z cienistym letnim dziedzińcem otoczonym portykiem z kopułami (W upalne popołudnie można przysiąść tu na filiżankę mocnej tureckiej herbaty.); w drugim nastrojowa kafejka – również na porośniętym starymi drzewami dziedzińcu – gdzie można napić się kawy, herbaty lub zimnych napoi i zapalić nargilę. Z imaretem sąsiaduje od zachodu kolejny okazały, kryty 69 kopułami budynek, zwany darüşşifa, który mieścił niegdyś szpital i przytułek dla obłąkanych. Obok niego, wzdłuż zachodniego muru meczetu, stoi długi szereg dawnych medres, czyli szkół, które w czasach Sulejmana miały naukowy charakter i dopiero później stały się szkołami religijnymi. Dalszy ciąg zespołu edukacyjnego ciągnie się po przeciwnej stronie świątyni. Niespodziewanie mały hamam (tylko męski) Sülejmanyie stoi w południowo-wschodnim narożniku küllye. Ciekawostką jest fakt, że zaplecze socjalne meczetu zawiera także trójkątny dziedziniec (na tyłach cmentarza, nieopodal latryn), na którym uprawiano boks i zapasy.

Na miejscu czeka mnie niespodzianka: okolice meczetu Sulejmana Wspaniałego zmieniły się nie do poznania od czasu mojej ostatniej wizyty w 2008 r. Wtedy była to dzielnica slumsów, nierównych chodników (to tutaj zerwał mi się sandał, który musiałam później przywiązać sznurkiem do nogi), dziś slumsy są systematycznie wyburzane a wszędzie leży nowy bruk. Zbliżając się do meczetu napotykamy tajemnicze mauzoleum na rozstaju ulic. Jest to grób Mimara Sinana, „człowieka znikąd”, który zmienił oblicze Stambułu i stworzył najwybitniejsze kreacje architektoniczne Imperium.
Skromny grób na tyłach studni zbudował dla siebie Sinan pod koniec życia w swoim własnym ogrodzie.

Z przewodnika:
Mimar Sinan,Urodzony około 1490 r. w prawosławnej greckiej rodzinie w wiosce Kayseri w Anatolii (niektórzy twierdzą, że w rodzinie ormiańskiej, co brzmi świętokradczo w uszach Turków), został zabrany rodzicom w devşirme – dorocznym poborze chrześcijańskich dzieci do służby sułtanowi. Wcielony do korpusu janczarów brał jako żołnierz udział w licznych wyprawach wojennych, m.in. na Belgrad, Rodos, Węgry, Wiedeń, Bagdad. Prawdopodobnie podczas tych kampanii dał się poznać jako zdolny inżynier; konstruowane przezeń mosty i machiny oblężnicze odznaczały się prostotą wykonania, niezawodnością, a przy tym elegancją, które zwróciły uwagę przełożonych. W 1539 r. , w wieku około 40 lat, Sinan został nagle Darüs-saadet, nadwornym architektem. Przez pół wieku służył kolejnym sułtanom, dla których wzniósł około 400 budowli, w tym 79 meczetów, 34 pałace, 55 szkół, 33 hammamy, 19 mauzoleów, 12 karawanserajów... Przełomowym projektem w jego życiu była konstrukcja mostu na rzece Prut podczas wyprawy na Mołdawię w 1538 r., która zaowocowała wielkim awansem. Za pierwsze ważne dzieło Sinana uważa się meczet Şehzade, zaprojektowany w 1543 r. na zlecenie Sulejmana Wspaniałego; arcydziełem jego życia jest meczet Selimye w Edirne, którego kopuła przewyższyła rozmiarami tę w Agii Sofii. Sinan zmarł w 1588 r.

Meczet Sulejmana Wspaniałego
Meczet Sulejmana jest lekki i monumentalny zarazem. Wewnątrz wzrusza ozdobiona kwiatami główna kopuła. Na zewnątrz zadziwia rozległy zespół küllye, zadbany, cienisty park wokół świątyni i...zaplecze sanitarne (rząd kranów z wodą na wschodniej elewacji, malutkie toalety z umywalkami z śnieżnobiałego marmuru).
Pastelowa, pokryta kwiatami kopuła Sulejmaniye

Widok realistycznych róż i lilii w głównej kopule meczetu przywodzi na myśl wspomnienie kobiety, której imię wiąże się z powstaniem świątyni: Rokselana zwana Haşekí Hürrem, żona Sulejmana Wspaniałego. Obydwoje spoczywają w mauzoleach na cmentarzyku na tyłach meczetu. Są tam również groby innych członków sułtańskiej rodziny, m.in. ukochanej córki Sulejmana Wspaniałego, księżniczki Mihrimah, dla której Sinan zaprojektował meczet i küllye na szczycie szóstego wzgórza, nieopodal Edirnekapi.

Wnętrze meczetu Sulejmana

Z przewodnika:
Rokselana (1506-1558)
Rokselana, jedna z najsłynniejszych kobiet w dziejach imperium osmańskiego, przyszła na świat w 1506 r. gdzieś na Ukrainie w domu prawosławnego księdza. W młodym wieku została porwana przez Tatarów i sprzedana na targu niewolników w Konstantynopolu. W ten sposób trafiła do haremu Sulejmana Wspaniałego, który w tym czasie miał już żonę imieniem Gülbahar i synka Mustafę. Dzięki niezwykłej urodzie, inteligencji i radosnemu usposobieniu (Hürrem znaczy „śmiejąca się”) Rokselana szybko zdobyła względy Sulejmana, usuwając w cień jego pierwszą żonę. Wkrótce też stała się rzecz zadziwiająca nie tylko Turków, ale i Europę: Sulejman poślubił Hürrem i uczynił ją cesarzową. 
Pod wpływem władzy, którą miała nad sułtanem Rokselana zmieniła się z roześmianej branki w zimnego gracza politycznego, do końca życia plącząc intrygi, przy pomocy których usuwała niewygodne dla siebie osoby. Urodziła Sulejmanowi sześcioro dzieci, w tym pięciu synów, z których trzech dożyło wieku męskiego. Do najmniej chlubnych uczynków, których się dopuściła, należało spowodowanie śmierci następcy tronu, syna Gülbar Mustafy, upadku Wielkiego Wezyra Ibrahima Paszy oraz walki o tron wśród jej własnych synów. Rokselana zmarła w 1558 r., sułtan przeżył ją o 8 lat.


Z meczetu Sulejmana idziemy spacerkiem w kierunku Wielkiego Bazaru – kolejnej zadziwiającej budowli Stambułu. Mijamy bokiem Wieżę Ogniową na terenach Uniwersytetu.
Wnętrza Wielkiego Bazaru

...i bogaty asortyment

Figi, suszone owoce i orientalne słodkości na Bazarze

Urzekające mnie od zawsze lampki z 1000 i jednej nocy

Z przewodnika:
Kapali Çarşi (Wielki Bazar) założony w 1461 r. przez Mehmeda Zdobywcę to najstarszy kryty bazar świata. Z biegiem czasu rozrósł się w architektonicznego giganta o powierzchni 30 700 m kw. i regularnym systemie 61 alei nakrytych rzędami dachów i seriami kopuł. Na jego terenie jest m.in. 5 meczetów, 7 studni; w przeszłości były gospody dla kupców z różnych krajów, „sejfy” i łaźnie. W tutejszych około 4 tys. sklepików handluje ok. 30 tys. kupców, którzy targują się i zaprzyjaźniają z niewiarygodną liczbą 400 tys. kupujących dziennie. Na wysokość obrotów rzuca pewne światło informacja, że rocznie sprzedaje się tutaj ok. 100 ton złota.

Wędrujemy po zadaszonych alejkach największego hipermarketu Imperium, co rusz pochylając się nad różnymi cackami w dość słonych cenach. Mój Dwunastolatek koniecznie chce kupić tu jakąś pamiątkę – wybór pada na porcelanowego kotka w błękitny deseń (za 15Tl). Po dość długiej chwili zmęczeni nadmiarem wrażeń wypadamy z Bazaru na światło dzienne.
Wsiadamy w tramwaj i jedziemy do miejsca zwanego Panorama. Jest to rotunda z obrazem przedstawiającym zdobycie Konstantynopola w 1453 r. Zlokalizowana adekwatnie nieopodal bizantyjskich murów, które nawet nadszarpnięte 1600-letnim zębem czasu budzą respekt rozmiarami. Oglądamy to, co pozostało z niezniszczalnych fortyfikacji, baszt i bram.

Skwer wokół Panoramy w wiosennej szacie. W głębi Mury Teodojzjusza

Z przewodnika:

Zbudowane, by wytrzymać każde oblężenie, mury Konstantynopola spełniały swe zadanie przez tysiąc lat. W obliczu zdobycia Rzymu przez Gotów i zagrożenia ze strony Hunów Anthemius zarządził budowę potężnych fortyfikacji rozpiętych na 7 km między Morzem Marmara a Złotym Rogiem. Pięciometrowej grubości mury miały 12 m wysokości i 96 baszt, jednak zostały zniszczone przez straszliwe trzęsienie ziemi. Katastrofa wydarzyła się w fatalnym momencie, kiedy Attyla szykował się do zdobycia miasta. Prace remontowe trwały zaledwie dwa miesiące. W tym czasie nie tylko odbudowano zniszczone mury, ale jeszcze dodano 20-metrową fosę oraz drugi pierścień nieco niższych, najeżonych 96 wieżami fortyfikacji. Większość zachowała się do naszych czasów.

Mury Teodozjusza mają 7 km długości

Ich potęgę widać dopiero w zderzeniu z wymiarami człowieka
Nie mam zamiaru powtarzać spaceru stąd do Edirnekapi, jaki urządziliśmy sobie z Mężem na wiosnę zeszłego roku. Teraz wsiadamy w metro i (częściowo na powierzchni) jedziemy wzdłuż murów do Șehitlik – dzielnicy ogromnych cmentarzy różnych wyznań.

Zdjęcie zrobione podczas wiosennego spaceru wzdłuż Murów. W głębi meczet księżniczki Mihrimar.
Gdzieś wśród nich kryje się ocieniona cyprysami grecka nekropolia. Niezwykła, bo na jej terenie jest kościół z cudowną sadzawką pod sanktuarium i z grobami Patriarchów Konstantynopola, nie mówiąc o setkach grobów z greckimi twarzami i greckim pismem.
Kościół grecki Balikli Kilise na cmentarzu z cudowną sadzawką, w której pływają "święte" ryby


Grobowce i płyty nagrobne Patriarchów wokół kościółka Balikli Kilise

Grecki cmentarz w dzielnicy Șehitlik  

Naszym kolejnym celem jest meczet Sultan Eyüp: jedno z „najpobożniejszych” miejsc w Stambule. Co da się zauważyć w nagłej zmianie w garderobie pasażerek autobusu.

Wzgórze Pierre Loti z meczetem Eyup w porze kwitnienia judaszowców
Meczet Eyup z nagrobkami pobliskiego cmentarza

Eyup: Turczynki w Stambule nieczęsto zakładają czarny czarczaf – tutaj są w większości. 

Część kobiet się modli, inne prowadzą ożywione konwersacje
 Jest Ramadan, a więc czas wzmożonej religijności. Kiedy docieramy na miejsce, gwarne zazwyczaj restauracyjki przy placu przed meczetem zieją pustkami. My odkrywamy, że jesteśmy głodni. Po kilku nieudanych próbach zdobycia pożywienia napotykamy tradycyjną lokantę ze smakowitymi daniami kuszącymi ze szklanej witryny. Wchodzimy, zamawiamy zupę z soczewicy, giuvec, pilaw, ayran. Akurat dochodzi jedenasta. Z minaretu Eyüpa dobiega ekstatyczny śpiew muezzina. A później rozlegają się przejmujące recytacje Koranu (muzułmanie wiedzą, co robią, śpiewając Koran po arabsku). Zahipnotyzowani wchodzimy na dziedziniec meczetu i przysiadamy na murku w zacienionym kąciku. Kilka męskich głosów recytuje wersety Kranu, co brzmi jak czarodziejska pieśń nie z tego świata. Dyskretnie rozglądamy się wokół siebie. 
Część osób zatapia się w modlitwie, inni myją nogi w studni do ablucji rytualnych, jeszcze inni rozmawiają przez komórki lub prowadzą wesołe konwersacje. Jak w życiu. Robimy kilka zdjęć „z biodra”, nagrywamy recytacje. Potem wychodzimy.

Chłopiec w stroju księcia

Mój Dwunastolatek nie ma ochoty wspinać się na wzgórze Pierre Loti, więc je sobie odpuszczamy. Patrząc na białe nagrobki prześwitujące przez zieleń drzew przypominam sobie, jak poprzedniej wiosny wędrowaliśmy z Andrzejem po ścieżkach wśród pomników, jak piliśmy herbatę w kafejce Pierre’a Lotiego i jak spoglądaliśmy z góry na miasto w wiosennej szacie barwnych tulipanów i liliowych judaszowców.
W uliczce prowadzącej z placu Eyüp nad Złoty Róg dostrzegamy małego chłopca przebranego za Księcia z Bajki. Opowiadam zdziwionemu Dwunastolatkowi, że strój taki nakładają chłopcy po rytualnym obrzezaniu. Obydwoje dochodzimy do wniosku, że to barbarzyństwo i okaleczanie ludzi.
Wzdłuż z roku na rok lepiej zagospodarowanych wybrzeży Złotego Rogu wędrujemy w kierunku dzielnicy Fener. Idziemy odwiedzić Patriarchę Konstantynopola – motywuję nieco zniechęconego długim marszem syna. Po drodze oglądamy schodzące aż do zatoki bizantyjskie mury obronne, meczety na siedmiu wzgórzach, kościoły i opuszczone, zdewastowane domy Greków, którzy opuścili miasto w konsekwencji pogromu w 1955 r.

Z przewodnika:
Konstantynopol, podobnie jak Rzym, położony był na siedmiu wzgórzach: sześć wznosi się ponad Złotym Rogiem, siódme stoi samotnie nieco dalej na południe. Na pierwszym stoi Agia Sofia, Błękitny Meczet i pałac Topkapí, na drugim kolumna Konstantyna i meczet Nuruosmaniye, na trzecim, zajmowanym niegdyś przez Forum Teodozjusza, wznoszą się meczety Beyazít i Süleymaniye, a także Uniwersytet Stambulski z Wieżą Ogniową. Czwarte wzgórze wieńczyła monumentalna bazylika Świętych Apostołów (druga co do rozmiarów po Mądrości Bożej), na której gruzach Mehmed Zdobywca wzniósł zespół meczetu Fatih. Na piątym wzgórzu stoi monastyr Theotokos Pammakaristos – dziś meczet Fetihye – oraz gmach dawnego Gimnazjum Greckiego. Szóste wzgórze (wys. 70 m n.p.m., najwyższe z siedmiu), niegdyś zarezerwowane dla pałacu Porfirogenetów, dziś wyróżnia się sylwetką meczetu Mihrimah. Siódme wzgórze nieopodal dawnych murów Konstantyna to dzisiejsza Samatya.


Dawne greckie męskie gimnazjum w Fenerze

Niepozorna, przepisowo pozbawiona kopuły (zarezerwowanej dla meczetów) patriarchalna bazylika Agios Georgios.

Bazylika Agios Georgios: moja wizyta u Patriarchy w 2008 r.
Współczesny pałac Patriarchy Konstantynopola

Następnie zagłębiamy się w zaułki Balatu i Feneru: strome, ciche uliczki biegną góra-dół. Przy jednej z nich stoi monumentalny gmach greckiego gimnazjum dla chłopców.
Kiedy już wydaje się, że utknęliśmy w labiryncie zaułków, wychodzimy na główny trakt Feneru, który doprowadza nas prosto do bram siedziby patriarchy Konstantynopola. Na cichym dziedzińcu, otoczonym przez drewniane budowle, stoi bazylika – o wiele mniejsza i skromniejsza niż można by sobie wyobrażać. Wewnątrz pełno Greków: modlą się, zapalają świece, wymieniają uwagi, robią zdjęcia. przez moment czujemy się swojsko i rozumiemy język. Patriarcha niestety nie zaszczyca nas swoją obecnością.

Z przewodnika:
Patriarchat Konstantynopola
Wraz z przeniesieniem stolicy Imperium Romanum z Rzymu do Konstantynopola w mieście utworzono arcybiskupstwo, a sobór w 381 r. zrównał rangą biskupów Konstantynopola i Rzymu. Po wielkiej schizmie w 1054 r. biskup Rzymu stał się głową kościoła katolickiego a biskup Konstantynopola przywódcą kościoła prawosławnego. Na krótko przed zdobyciem Konstantynopola przez Turków ostatni cesarz bizantyjski zadeklarował przyłączenie do kościoła katolickiego, na co patriarcha, Athanasios II opuścił swoje stanowisko. Mehmed Zwycięzca uznał, że greckiemu ludowi potrzebny jest duchowy przywódca i w 1454 r. osobiście mianował nowego patriarchę, Gennadiosa II, przyznając mu liczne przywileje, które patriarchowie zachowali do upadku imperium osmańskiego w 1914 r. Patriarchat kilkakrotnie zmieniał siedzibę; wśród historycznych kościołów patriarchalnych były m.in. Pammakaristos (dziś meczet Fetihiye) i Agios Dimitrios w Ayvansaray. Bazylika św. Jerzego pełni tę funkcję od 1602 r. do dziś. Po proklamowaniu Republiki Tureckiej patriarchat utracił wszystkie przywileje przyznane przez sułtanów (a zwłaszcza finansowanie ze strony państwa) i stał się stricte religijną instytucją. 
Bartłomiej I
Współcześnie Patriarchą Konstantynopola jest Bartłomiej I. Jak podaje Wikipedia, urodził się w 1940 r. na wyspie Imbros (dziś Gökçeada), wyświęcony został na Halki (dziś: Helybeliada). Honorowy przywódca duchowieństwa prawosławnego, kontynuuje politykę dialogu z katolikami i przedstawicielami innych religii. Troszczy się o odbudowę hierarchii prawosławnej w krajach postkomunistycznych. Jest narodowości greckiej, ma obywatelstwo tureckie (w latach 1960-tych odbył służbę w tureckiej armii), jednakże na mocy prawa rum millet korzysta z praw suwerena nad wyznawcami greckiego prawosławia. Poza językiem greckim i tureckim włada włoskim, niemieckim, francuskim, angielskim, klasyczną greką i łaciną. W 1998 r. otrzymał doktorat honoris causa Chrześcijańskiej Akademii Teologicznej w Warszawe; 20 sierpnia 2010 w ten sposób wyróżnił go lubelski KUL. 19 marca 2013 r. jako pierwszy od tysiąca lat patriarcha Konstantynopola obecny był na inauguracji pontyfikatu papieża Franciszka.

Po obejrzeniu bazyliki św. Jerzego wsiadamy w autobus do Eminönü. Tam oglądamy jeszcze meczet Yeni górujący nad przystanią, oraz bazar Egipski (i nowe, luksusowe toalety na tyłach meczetu, do których zjeżdża się pod ziemię po schodach ruchomych).

Dzielnica Eminönü widziana z mostu Galata
Tramwaj sprzed dworca Sirkeci zabiera nas na Kabataș, gdzie wsiadamy w ulubiony autobus 25 E, który wzdłuż Bosforu wiezie nas do Büyükdere. Tego wieczora wybieramy się jeszcze na spacer do Sariyer, a właściwie do naszego ulubionego sklepu po masło orzechowe.
Później przysiadamy na herbatkę w kafejce nad Bosforem.

Iwo ze szklaneczką tureckiej herbaty na Bosforze
Turecka herbata zasługuje na osobną wzmiankę. Trzeba zacząć od tego, że picie herbaty jest w Turcji rytuałem i daleko wykracza poza czysto kulinarny wymiar. Aromatyczny ciemnobursztynowy napój serwowany w szklaneczkach w kształcie tulipana ociepla stosunki międzyludzkie i rozmowy biznesowe. Podanie gościowi herbaty jest gestem gościnności i troski.
Turcy wypracowali własną metodę produkcji i parzenia herbaty, zwanej Rize çay, od regionu nad wschodnim Morzem Czarnym, gdzie jest uprawiana. Do popularyzacji herbaty przyczynił się Atatürk w obliczu kryzysu po I wojnie, kiedy Turcja nie mogła pozwolić sobie na import kawy. Od tamtego czasu herbata wrosła w turecką kulturę, stając się symbolem gościnności i przyjaźni a także jednym z najpopularniejszych napojów towarzyskich, który zdecydowanie wygrywa z kawą wśród młodego pokolenia Turków.
Herbata turecka występuje w rozmaitych odmianach, bywa słabsza lub mocniejsza, mniej lub bardziej słodka - zawsze jednak ma tę charakterystyczną nutę smakową, która przypomina mi Stambuł w każdej tureckiej knajpce Europy.
Kiedy wracamy, jest już całkiem ciemno. Księżyc wisi nad Bosforem a światełka promenady odbijają się w czarnej wodzie. Wszędzie pełno spacerujących i biesiadujących ludzi. Pachnie pide pieczona w opalanych drewnem piecach. Kupujemy świeżutki placek na kolację i zjadamy ze świeżo zakupionym masłem orzechowym. Dzień dobiega końca.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz