Peloponez, maj'2015
Moje pierwsze w tym roku spotkanie z Grecją zaczyna się 8 maja, po nieco nużącej przeprawie drogowej przez Słowację, Węgry, Serbię i Republikę Macedonii. Z pierwszymi promieniami wschodzącego słońca wjeżdżamy do Hellady.
|
Drogowe przejście graniczne w Evzoni |
Aby dotrzeć na Peloponez, przemierzamy, niejako przy okazji,
całą Grecję kontynentalną z północy na południe.
|
Olimp widziany z riwiery tesalskiej |
Po przekroczeniu granicy w Evzoni, przebyciu Pierii z ośnieżonym Olimpem, wąwozu Tembi i równiny Tesalii zatrzymujemy się w Meteorach.
Meteory
|
Droga wjazdowa do miasteczka Kalambaka u stóp Meteorów |
Na skałach, jak zwykle o tej porze, kwitną zioła
i porosty, cała okolica tonie w kwiatach. W klasztorze Agios Stefanos zdjęto
rusztowania w narteksie, pan Vlassis Tzitzanis zakończył kolejny etap prac nad
freskami na północnej ścianie. Freski zachwycają barwami i rysunkiem.
Delfy
Nazajutrz (w sobotę) rano wyjeżdżamy w kierunku Delf drogą
przez Karditsę. Najpierw przecinamy równinę tesalską, na której spokojnie
dojrzewa zboże, miejscami kiełkuje bawełna, a na kwitnących pastwiskach pasą
się stada owiec.
Wszechobecne maki kwitną niespotykanymi u nas,
krwistoczerwonymi kwiatami (co zawsze przywodzi mi na myśl piosenkę o makach
pod Monte Casino...).
Pniemy się serpentynami przez góry Otrys, podziwiając
mieniącą się kolorami makię, oblamowaną jaskrawo żółtymi zaroślami żarnowca. Na
równinie Malijskiej nieopodal miasta Lamia czeka mnie niespodzianka: otwarto kolejny odcinek autostrady, co
uniemożliwia zatrzymanie się w przydrożnych zajazdach...
Delfy w wiosennej szacie są zachwycające.
|
Delfy: tufowe kolumny świątyni Apollina. Wiosną. |
|
Delfy: Marmaria. Kamienie i maki. |
|
...jak wyżej |
|
Delfy: gimnazjon ginący w zieleni i kwiatach. |
|
Doryckie szczątki tolosu w Marmarii |
|
Delfy: Święty Okrąg widziany sponad teatru |
|
Marmaria: tolos |
|
Delfy: Skarbiec Ateńczyków |
|
Delfy: mur poligonalny |
Gimnazjon nie jest
udostępniony do zwiedzania, zarósł trawą i różnobarwnym kwieciem. W Marmarii
szczątki sanktuarium Ateny Pronaia walają się wśród ziół i kwiatów. Ruiny
Świętego Okręgu zdaje się rozsadzać bujna wegetacja: żywa zieleń i wszechobecne
różnokolorowe kwiaty.
Stadion niestety odgrodzono sznurami a nadgorliwi
strażnicy gwiżdżą przy każdym dotknięciu ogrodzenia. Wspominam sobie czasy,
kiedy można było wejść na bieżnię i pobiegać w cieniu sosen.
|
Delfy: stadion z II w. n.e. |
W muzeum woźnica delficki czaruje onyksowymi oczyma
ocienionymi firanką brązowych rzęs, a kunsztowna ceramika i złote ozdoby budzą
podziw dla anonimowych artystów.
|
Twarz Woźnicy Delfickiego z muzeum w Delfach |
|
Apollo - patron Delf. Fragment posągu z czasów archaicznych. Muzeum w Delfach |
Arachova
O 14.30 opuszczamy Delfy. Droga wije się u południowych podnóży Parnasu. Za uroczą górską wioską Arachova (niczym Zakopane - wypisz-wymaluj) zatrzymujemy się na tarasie widokowym:
|
Południowe stoki Parnasu z wioską Arachova i kwitnącym żarnowcem |
Ossios Loukas
W monastyrze Ossios Loukas czeka nas niespodzianka: wprowadzono opłatę za wstęp wysokości 2 €.
Uważam, że jest to sprawiedliwe. Takich arcydzieł nie powinno się oglądać
całkiem za darmo.
|
Brama do monastyru z mozaiką przedstawiającą patrona, bł. Łukasza ze Styri |
|
Ossios Loukas: refektarz i nowsza bazylika |
|
Krużganek przy południowej ścianie bazyliki |
Zrośnięte niczym siostry syjamskie bazyliki z X i XI w. mają
ozdobne elewacje powstałe z połączenia kamienia i cegły. Ich proporcje i sposób
zdobienia zdradzają wybitnych budowniczych związanych z dworem w
Konstantynopolu.
|
Budowle z X w. (po prawej) i z XI w. (po lewej) |
Pierwsze wrażenie potwierdzają wnętrza: surowe, z misternymi
mozaikowymi posadzkami starszej bazyliki i wysmukłe, lśniące od złocistych
mozaik nowszej bazyliki. Na twarzach świętych, spoglądających wielkimi oczyma z
mozaik, malują się różne emocje, a czasami zakwitają różowe rumieńce...
|
Chrystus Pantokrator - mozaika ze wschodniej ściany narteksu w katholikonie monastyru Ossios Loukas. XI wiek. |
|
Scena mycia stóp apostołom z północnej ściany narteksu. Mozaika z XI w. |
|
Marmurowe, wysmukłe wnętrze bazyliki Ossios Loukas |
|
Mozaiki na sklepieniu absydy i sanktuarium. XI w. |
Ateny
Pod wieczór dojeżdżamy do Aten. Hotel Aristoteles przy ulicy
Acharnon mile rozczarowuje odnowionymi pokojami. Ukrainki i Albanki w
restauracji są miłe i uczynne, jedzenie pyszne (wbrew obawom). Na śniadanie
zjadam pyszną sałatkę z fasoli czarne oczko, cebulki i pietruszki – nie
przypuszczałam, że trafię na coś takiego w restauracji hotelowej. Do tego garść
oliwek i soczysta pomarańcza na deser.
Koryncja zachwyca kontrastem skalistych wzgórz i intensywnie
zielonych dolin porosłych winnicami i gajami cytrusowymi.
|
Mury Akrokoryntu z widokiem na Koryncję |
|
... jak wyżej |
|
Widok z Akrokoryntu na Koryncję i miasto Korynt |
Korynt
Kiedy mijamy twierdzę
Akrokorynt przypomina mi się, jak pewnego razu wjechaliśmy pod jej bramy
autokarem, bo paru kwadransach błądzenia po wąskich, nieoznakowanych drogach
wśród winnic i oliwek. W dodatku zastaliśmy zamknięte wrota zamku, czynnego
naówczas od 8.00 do 15.00.
|
Widok z Akrokoryntu na Koryncję, zat. Koryncką i góry Grecji Centralnej
|
Na otarcie łez pozostały nam urzekające widoki
rozpościerające się z samotnego pagóra o charakterystycznym kształcie regularnej
kopy (575 m n.p.m.), zwieńczonego koronką bizantyjsko-frankijsko-wenecko-osmańskich
murów.
|
Ruiny starożytnego Koryntu z Akrokoryntem w tle |
Ruiny antycznego Koryntu w wiosce Archea Korinthos u
północnych podnóży góry zawsze kojarzą mi się z postacią św. Pawła, a to za
sprawą tekstu
Hymnu do Miłości. Ów porażający tekst, zawarty w Liście do
Koryntian, wypisano w czterech językach na białym marmurowym słupie obok kościółka górującego nad
wykopaliskami.
|
Hymn do Miłości po grecku. Archea Korinthos |
|
Hymn do Miłości w języku staro-cerkiewno-słowiańskim. Archea Korinthos |
Samych wykopalisk nie lubię (większość ruin, za wyjątkiem
archaicznych kolumn świątyni Apollina, pochodzi z czasów rzymskich) – z
przyjemnością odwiedzam natomiast malutkie muzeum archeologiczne z kolekcją
posągów i mozaik oraz osobliwych wotów w kształcie części ciała, pochodzących z
miejscowego Asklepiejonu (czyli ośrodka uzdrowiskowego).
Przypomina mi się też
pewne ciche popołudnie w wiosce, kiedy spacerując po wyludnionym deptaku
natrafiliśmy na tawernę serwującą sok ze świeżych pomarańczy po 1 € za duży
kubek. To, co się tam działo, można nazwać pomarańczowym opilstwem...
Argolida
Argolida to bezkresny, intensywnie zielony dywan gajów
cytrusowych rozpostarty pomiędzy wyniosłymi wzgórzami, strzeżony przez potężne
twierdze w Argos, Nafplionie, Mykenach i Tirynsie. Zwłaszcza ta ostatnia budzi
moją fascynację.
|
Ruiny Tirynsu z gajami cytrusowymi Argolidy w tle |
|
Tiryns: kamienna galeria licząca ok. 2,5 tys. lat |
Cytadela zbudowana przez Achajów ok. XV stulecia p.n.e. ma
znakomicie zachowane 10-metrowej wysokości fortyfikacje o obwodzie 725 m,
wzniesione z gigantycznych bloków kamienia nie połączonych zaprawą. Znakomicie
zachowana wschodnia galeria z pozornym sklepieniem z głazów ułożonych jak domki
z kart budzi respekt i podziw, zwłaszcza wśród znawców architektury. Tiryns,
moim zdaniem zupełnie niesłusznie, leży poza głównymi szlakami turystycznymi,
za to łatwo się nań natknąć przy starej drodze z Nafplionu do Argos, gdzie
wyłania się nagle spośród gajów cytrusowych. Wykopaliska wpisano na listę
światowego dziedzictwa UNESCO; można je zwiedzać za jedyne 3 € codz. od
8.00-19.00 (poza sezonem do 15.00).
Naszą bazą do wędrówek po Argolidzie jest Tolo – sympatyczna
wioska wakacyjna nad zat. Argolidzką.
|
Plaża w Tolo |
|
Tolo: widok na morze i północ |
|
Tolo: zatoka z wysepką Koronis |
Zaciszna zatoczka, nad którą leży Tolo,
osłonięta jest uroczą wysepką Koronis, na której stoi biały kościółek Marii
Panny. Tolo kojarzy mi się z fantastyczną, naturalną i wyrafinowaną kuchnią
hotelu Tolo (i z prawdziwie grecką gościnnością jego właściciela, pana
Dimitrisa), a także z cudownymi wieczorami u pani Joli, Polki mieszkającej w
Tolo, która prowadzi bar w cienistym ogrodzie zwany adekwatnie Patricia’s
Garden.
|
Pani Jola urządza świetne wieczorki greckie w swoim barze w Tolo |
Tym razem tradycyjnie tańczymy u pani Joli i oglądamy przejmujące
zeibekiko, wykonane przez młodych
mieszkańców Tolo. Kiedyś spędziliśmy tu niezapomniany wieczór w towarzystwie
Adonisa, brata naszej pieśniarki Eleni, którego gitara i szeroki repertuar
polskich piosenek wypełniły nam długi wieczór. Tym razem w Tolo od popołudnia
pada deszcz. Pod parasolami docieramy do Joli na drugi koniec wioski, jednak za
drzwiami zapominamy o deszczu.
|
Tolo: cichy poranek w kafejce na plaży |
Nazajutrz w towarzystwie Olimpii, mojej dobrej znajomej i
zarazem licencjonowanego przewodnika greckiego, ruszamy zwiedzać Argolidę.
|
Domniemana złota maska Agamemnona. Replika. Muzeum w Mykenach |
Epidauros
W
Epidauros jeszcze trochę świeci słońce.
|
Epidauros: ruiny Asklepiejonu, jednego z najsłynniejszych ośrodków leczniczych antycznej Grecji |
|
Epidauros: teatr z IV w. p.n.e. słynący z niezwykłej akustyki. Do dziś gości spektakle tragedii antycznych |
|
Epidauros: antyczny stadion na terenie Asklepiejonu |
Mykeny
W Mykenach chmurzy się, a na horyzoncie pojawiają się
piękne błyskawice.
|
Lwia Brama cytadeli w Mykenach z najstarszym reliefem Europy |
|
Skarbiec Atreusa vel Grób Agamemnona. Ukwiecony dromos. |
|
Cytadela w Mykenach - widok na Argolidę |
Nafplion
Jednak dopiero w Nafplionie zaczyna się prawdziwa ulewa.
Niczym zmokłe kurczaki próbujemy spacerować po lśniących od deszczu marmurowych
uliczkach, jednak chłodny wiatr szybko zapędza nas do autokaru.
|
Nafplion: deptak Vas. Konstantinou w deszczu |
|
... trochę dalej |
|
Wenecki zameczek Bourtzi z nabrzeża |
|
...i z murów twierdzy Palamidi |
|
Widok z twierdzy Palamidi na zat. Argolidzką |
|
Wenecka twierdza, zwana Palamidi, góruje nad Nafplionem
|
|
Przemiły właściciel hotelu Tolo |
Nerwowo przeglądam prognozy pogody – wszak nazajutrz
wybieramy się w rejs na Hydrę i Spetses (dwie wyspy Argosarońskie).
Uśmiechnięty Dimitris (papa Corleone z Tolo) wyjaśnia mi, że jutro na pewno
będzie piękna pogoda, a 6 Bofortów tylko przez kilka minut u wejścia do portu
Hydra. Trudno mi w to uwierzyć, jednak lsniący promieniami słonecznymi poranek
przekonuje mnie, że prognozy Dimitrisa były skuteczniejsze niż yr.no.
Statek
wycieczkowy Madlene z oddalonego o kilka kroków od naszego hotelu portu w Tolo
wiezie nas wzdłuż wybrzeży Argolidy ku wyspie Hydrze.
...ciąg dalszy
tutaj