Kiedy po zabiegu opuściłam klinikę, oszołomiona i półślepa,
z trudem poruszałam się po ruchliwych ulicach centrum Aten. Marzyłam tylko o
jednym: znaleźć hotel i położyć się do łóżka. Tymczasem znajome hotele miały
pełne obłożenie, podobnie jak kilka mniej znajomych. W desperacji zadzwoniłam
do Kasi, mojej drogiej starej (stażem, nie wiekiem) znajomej, mieszkającej od
lat w Atenach. Kasi nie miało prawa być w mieście o tej porze roku – a była.
Akurat na parę dni. Przygarnęła mnie pod swój dach w spokojnej kamieniczce
kilka kroków od Akropolu – i zaopiekowała troskliwie. Kiedy już byłam w stanie
spojrzeć na świat (choć lewe oko widziało ten świat przez rozmazane czarne
wzorki), mąż Kasi, Arek, zabrał mnie w niezwykłą wędrówkę po okolicy. Tropem
murali. Arek zdradził, że od pewnego czasu dokumentuje tę żywą i niestety
ulotną formę współczesnej sztuki. Patrząc na Ateny widziane obiektywem Arka
poczułam, że stolica Grecji jest jeszcze bardziej interesującym miastem, niż
kiedykolwiek mi się wydawało. Na tyle, że zapragnęłam i ja uwiecznić tę niezwykłość. Nie tyle obiektywem artysty-fotografika (bo nim nie jestem), ile zafascynowanym okiem prostej dziewczyny ze wsi ;).
Tak jak w antyku, we współczesnych Atenach rodzi się nowa, progresywna
sztuka, sięgająca korzeniami w cały świat. Na elegancki w swym kalectwie i
obnażeniu Antyk nakłada się puls najbardziej współczesnej sztuki i najbardziej
poetycka Proza Współczesności.
Ten mural znają wszyscy wjeżdżający na Omonię od strony Agiou Konstantinou. Jest monumentalną zapowiedzią Wielkiej Sztuki Na Murach. Ukrytego atutu Aten.
Gładkość i "płaskość" tego muralu kapitalnie kontrastuje z chropowatością i niejednoznacznością otoczenia.
Śliczna, no nie? Ulica za rogiem prowadzi do kościoła ormiańskiego.
Krzesła z rafią i plastikowy kubek po frape świadczą, że to musi być Grecja ;)
Czy to on zabrał jej kolory?
"Gościu, siądź pod mym liściem, a odpoczni sobie..."
"A w tym domku, panie, powiadają, jest dom schadzek..."
Skąd znacie ten pysk?
Ta brama jest z lustra - tam się odbijam, jak robię zdjęcie ;)
Toż to szaleństwo!
Miłość pod palmami?
Psia kupa w niespodziewanym miejscu: jak sacrum dotyka profanum...
Profesorze, kot jest zdecydowanie ateński.
Neoklasycyzm i rajskie rośliny w kubłach z recyklingu - za to kocham stare Ateny.
Ile tu motyli! Czy w Atenach samochody parkują pod kolor murali?
... no właśnie...
Ten domek tętni pulsem naszych czasów. Fascynujące...
Nie mogłam się pohamować: wejście do powyższego domku.
Arek i trzy obiektywy.
Po prostu sobotnie zakupy o poranku.
Czy to neo-rokoko? Tuż przed rewolucją francuską?
Czarno to widzę...
Nie wiem dlaczego to zdjęcie wyszło mi nieostre... Zamieszczam je tutaj ze względu na fenomenalne przesłanie.
A to ukochany mural Kasi. Facet z rurką zasłonił sobą napis: All dogs go to heaven.
A to jeden z moich faworytów. I "typowa" mieszkanka tej alternatywnej dzielnicy.
Noooooo...
Genius loci.
Sobotni poranek na Psirri.
Moi przyjaciele podziwiają ulotne arcydzieło.
Wygląda jak Grecja w pigułce: wyspy, krzesła, turysta i pan w eleganckich butach.
Mobilny antykwariat.
Druga twarz Aten, która mnie zachwyca, to szczątki Antycznej Metropolii. Rozmach zespolony z harmonią. Wspaniała lokalizacja. Akropol. Sam w sobie piękny. I pięknie patrzący, bo widoki ze Świętego Wzgórza należą do najlepszych w mieście.
Widok z Akropolu na Teatr Dionizosa i nowy gmach Acropolis Museum.
Widok z Pnyksu na Zatokę Sarońską i Pireus.
Widok z Akropolu na Pnyks i obserwatorium astronomiczne.
Muzeum Archeologiczne Akropolu: w szybach najwyższej kondygnacji, gdzie za szybami wiszą fragmenty Fryzu Panatenajskiego, odbija się Partenon. Genialny zabieg architektoniczny (bo przecież nie przypadek).
Elegancki, nawet w obnażeniu i kalectwie Antyk ze współczesną metropolią za plecami.
Propyleje z dymiącymi kolumnami o poranku wrześniowym.
Kaleki i dumny: Partenon
Nie mogę się oprzeć tej harmonii..
Marmury powstałe z martwych...
Jońskie mnie wzrusza: delikatne, eleganckie, subtelne - a przy tym takie solidne ;)
Erechtejon i jońskie niebo ;)
Nike Apteros w całej okazałości. W tle Morze Egejskie, nazwane na cześć króla Egeusza, który ponoć rzucił się w morze z tego miejsca (czyżby na paralotni...)
Oj, grubo, ciężko... Już pachnie Rzymem.
Oryginalny kapitel koryncki. Faktycznie, liście akantu jak żywe... nawet rosną w pobliżu.
Jestem KOT PROPYLEJSKI. Pan strażnik gwiżdże na wszystkich, oprócz mnie.
Pan Satyr czy Pan Selen? Lubię Waszą cienistą kryjówkę obok Teatru Dionizosa.
Pomiędzy ateńskim Antykiem a streetartową współczesnością jest miejsce z rzadka odwiedzane przez tłumy. Proto Nekrotafeio, czyli Pierwsza Nekropolia, to ateński cmentarz zasłużonych, położony na cienistym wzgórzu trochę powyżej ruin Olimpejonu. Lubię stare cmentarze, znam kilka. Ten jest najpiękniejszy. W klimacie trochę jak paryski Père Lachaise, jednak mniejszy i cały z białego marmuru. Intensywnie kolorowe pomarańcze łamią smutek przemijania, koty dodają domowej niemal przytulności a cyprysy - upragnionego cienia...
Kwiaty i piękne nieznajome...
Pomarańcze,
...Koty,
...Gryfy