23 maja 2015

Wycieczka na Peloponez cz. 4.


Lakonia

Nazajutrz przejeżdżamy nową autostradą przez interior Peloponezu (z Tripoli w kierunku Kalamaty). Przemierzamy zielony, aksamitny od łąk płaskowyż Arkadii, a następnie, przez skaliste wzgórza, wkraczamy na teren Lakonii. Kraina starożytnych Spartan, surowych i małomównych, dała światu przymiotnik: lakoniczny. Przez gwarną, ciasną współczesną Spartę przebijamy się ku wyniosłemu pagórowi na przedgórzu gór Tajget, ku ruinom bizantyjskiej metropolii, Mistry.

Lakonia z białą zabudową Sparty widziana z murów Kastro w Mistrze


Mistra

Zwiedzanie zaczynamy od wspięcia się do ruin Kastro – zamku górującego nad ruinami miasta.

Mury Kastro z klasztorem Pantanassa poniżej
Jest to miejsce czarodziejskie – urzeka widokami, ciszą i niesłychanym bogactwem natury. Ruiny dosłownie toną w kwiatach.

Nasza Belle Helene
W murach Kastro dokonuje się zazwyczaj ostateczna integracja grupy, która przejawia się m.in. nieprzepartą chęcią pozowania do „rodzinnej fotografii”. Pewnego razu w murach zamku, z którego widać jak na dłoni białą Spartę, objawiła nam się Helena Spartańska, zwana Piękną Heleną.
Miała wspaniałe poczucie humoru i potężny urok osobisty i wszyscy pokochali ją za to i za śliczny śląski akcent. Przygody z Piękną Heleną pozostaną na zawsze w pamięci uczestników tamtej pamiętnej wycieczki na Peloponez...




Z ruin XIII-wiecznego zamku, niegdyś perły Villehardouina, roztaczają się urzekające widoki na Tajget w górze, ruiny Mistry trochę poniżej i obsadzoną oliwkami Lakonię w dole. 
Mistra: Kastro, kwiaty i Lakonia 1.
...j.w. nr 2.

Nad różnokolorowym kwieciem porastającym ruiny unoszą się różnobarwne motyle. Nic nie zakłóca ciszy...
Dolna brama Kastro
Z ruin zamku schodzimy po kamienistych ścieżkach i schodkach wijących się wśród bizantyjskich kościółków i ruin domostw. Zębate szczątki bizantyjskiego miasta walczą o przetrwanie z napierającą na kamienie bujną zielenią. W XIII-XV stuleciu, przez dwa wieki bizantyjskiej świetności, Mistra, będąca drugą po Konstantynopolu stolicą dynastii Paleologów, liczyła ponoć do 30 tysięcy mieszkańców. W 1460 r. zajęli ją Turcy, w 1770 r. spalili Albańczycy, w 1825 płonęła w czasie wojny o niepodległość. Później już nie zdołała podnieść się z upadku. W 1952 r. opuścili ją ostatni mieszkańcy, nie licząc garstki zakonnic z klasztoru Pantanassa.

Mistra: kościół Agia Sofia - niegdyś cesarska kaplica pałacowa

Mistra: Agia Sofia i Górne Miasto


Mistra: Agii Teodori

Mistra: dziedziniec Mitropoleos

Mistra: wota przy cudownej ikonie

Fioletowe dzwonki wczepione w ruiny Mistry

Dawna uliczka Mistry

Kościół Odegetria (Afendiko), dawny katholikon klasztoru Brontochion


Sparta

O 13.30 opuszczamy Mistrę i kierujemy się do oddalonej o 8 km Sparty. Razem z historią zataczamy krąg: Antyczna Sparta znikła z powierzchni ziemi w średniowieczu, kiedy to resztkę kamieni z jej murów przeniesiono do budującej się Mistry. Po 1834 r., kiedy król Grecji Otto zainicjował odbudowę Sparty, do której użyto materiału budowlanego ze zrujnowanej Mistry... Antyczny historyk Tukidydes napisał w V w. p.n.e., że przyszłe pokolenia nie uwierzyłyby w potęgę Sparty, patrząc jedynie na szczątki jej murów i gmachów. Sprawdzamy trafność tej przepowiedni in situ... Na tyłach miejskiego stadionu, przed którym stoi pomnik Leonidasa o onyksowych oczach, jest pagórek porośnięty prastarym gajem oliwnym. W tym miejscu archeolodzy niespiesznie wykopują szczątki antycznej Sparty (pochodzące głównie z czasów rzymskich).

Sparta: pomnik Leonidasa przy stadionie

W muzeum archeologicznym w Sparcie czeka nas niespodzianka: słynne popiersie hoplity z V w. p.n.e., będące domniemanym portretem Leonidasa, zostało wypożyczone na czasową wystawę w Kanadzie, więc na pustym postumencie znajdujemy tylko fotografię. Mozaik rzymskich odkrytych podczas kopania fundamentów pod muzeum niestety nie wolno fotografować. Ogólnie zbiory w żaden sposób nie wiążą się z mityczną sławą Sparty...

Githion

Po 17 przybywamy do Githionu, oddalonego ok. 50 km na południe. W starożytności był to port Sparty. Według legendy z tutejszej wysepki Kranae Parys i Helena odpłynęli w kierunku Troi... Miasteczko ma wyspiarską atmosferę i pastelową zwartą zabudowę pnącą się na strome zielone zbocze ponad zatoką. Podobnie musiała wyglądać Mistra w czasach świetności – tyle, że nie miała u stóp morza. Mieszkamy w hotelu Pantheon w centrum promenady nadbrzeżnej. Z mojego balkonu widać port, nad którym centralnie wschodzi słońce.
Nabrzeże Githionu z ośnieżonymi szczytami gór Tajget w tle

W czasach świetności Mistra musiała wyglądać podobnie... tyle, że bez morza

Githion pod wieczór

I po raz ostatni


Mavrovouni: letnisko na przedmieściach Githionu, znane z ogromnej plaży. W dali wysepka Kranae z latarnią morską

Kolację spożywamy w najprawdziwszej nadmorskiej tawernie rybnej, słynnej ze świetnej domowej kuchni i świeżych ryb poławianych rodzinnym kutrem. Zupa rybna kakavia jest znakomita, podobnie jak soczysta sałatka grecka i chrupiące smażone ryby wszelkiej maści. 

Mani

Nazajutrz najpiękniejszy dzień naszej wycieczki: Mani.
Niektórzy zaliczają Githion do krainy Mani, dla innych (w tym dla mnie) zaczyna się ona dalej na południe, za ruinami tureckiego zamku Passawa. Zresztą dopiero tam krajobrazy nabierają nieziemskiego, księżycowego piękna, a w powietrzu pojawia się jakaś nuta dzikości. Mani przez wieki było krainą rebeliantów i wendetty. Do dziś odróżnia się od reszty Grecji niezwykłą kamienną architekturą.  
Nieziemskie krajobrazy Mani

... cd

...cd

...cd

Jaskinie Dirou

Największym cudem natury Mani są jaskinie znane pod wspólną nazwą Dirou. Chodzi o potężny, zbadany zaledwie w niewielkiej części system jaskiń krasowych, ciągnących się od podnóży Tajgetu do morza. Ich korytarze wyrzeźbiła podziemna rzeka a woda przesączająca się z gruntu przez skały wapienne dokonała cudu formacji naciekowych.

Vlichada: jedna z najpiękniejszych mokrych jaskiń świata

...cd

...cd

Zielony kolor dają glony, które wyrosły pod wpływem światła lamp


Do zwiedzania udostępniono 1200-metrowy odcinek jaskini mokrej (po której pływa się tratwą) i ok. 300 m suchego korytarza. 
Rejs tratwą trwa ok. pół godziny

Jeden z panów, znający się na inżynierii kopalń, zauważył, że dla udostępnienia jaskini wykonano wielką pracę drążąc tunel w kłującym deszczu stalaktytów. Dla mnie to czyste barbarzyństwo: wszystkie dłuższe stalaktyty na trasie pozbawione są szpiców. Udostępniona jaskinia nazywa się Vlichada, ponieważ słodka krasowa woda miesza się w niej z wpływającą z morza słoną wodą. Bogactwo form i barw w jaskini przyprawia o zawrót głowy.


...i plaża przy jaskiniach

I jakby tego było jeszcze za mało, korytarz jaskini kończy się nad niewiarygodnie przejrzystym, turkusowo-lazurowym morzem. Przy cudnej plaży z białych otoczaków.
Kąpiemy się w morzu, wygrzewamy na ciepłych kamieniach. 
Białe plaże obok jaskiń Dirou

Placyk przed wejściem do jaskini

W takiej wodzie nie sposób się nie wykąpać


Vathia

Tuż po południu ruszamy dalej, w głąb magicznej krainy Mani. Mijamy wioski z domów-wież i kościółki bizantyjskie wśród gajów oliwnych. I surowe, skaliste wybrzeża z zatoczkami, w których lśnią biało-lazurowe plaże. Kulminacyjnym punktem Mani jest wioska Vathia.  Jeszcze niedawno całkiem opuszczona, teraz z wolna wraca do życia. Pojedyncze domy-wieże znajdują właścicieli, którzy podejmują trud rekonstrukcji. Przemierzamy ukwiecone, zarosłe zielskiem zaułki, oglądamy widoki.
Vathia widziana przez starą prasę do oliwek (już jej tam nie ma...)

...i przez łan złocieni, który pojawił się nagle w tym roku
Pojedyncze domy-wieże znajdują właścicieli, którzy podejmują trud rekonstrukcji. Przemierzamy ukwiecone, zarosłe zielskiem zaułki, oglądamy widoki.

Rozsypująca się kamienna zabudowa

Kamienna wieża manijska

Na skraju zabudowań stoi stara tłocznia oliwy, w której wciąż jeszcze tkwią narzędzia i księgi z ewidencją zbiorów...

Vathia: stara tłocznia oliwy

...i archiwum przy tłoczni

Przy drodze ponad wsią 1 maja otwarto nową stylową tawernę – jedyną w Vathii – z tarasem, z którego rozpościerają się nieziemskie widoki na kamienną wioskę i wybrzeże w dole. W karcie wszystko – od kawy i lodów po pieczeń z koźlęcia, jagnięcinę, mięsa z rusztu i warzywa duszone w oliwie. Szkoda, że jeszcze za wcześnie na obiad...
Za Vathią zawracamy – kilka kilometrów dalej jest przylądek Tanaro, jednak droga doń nie nadaje się dla autokaru.

Gerolimenas i Areopolis

W drodze powrotnej zatrzymujemy się w uroczej nadmorskiej wiosce Gerolimenas. Niektórzy jedzą obiad w nadmorskiej tawernie, inni wybierają kąpiel w morzu i plażowanie.

Gerolimenas: kamienny port i plaża

Gerolimenas: grecka wersja hedonizmu

Zanim opuścimy Mani, odbywamy spacer miasteczku Areopolis. Jak przystało na stolicę Mani, ma ono konsekwentnie kamienną zabudowę. Na głównym placu stoi złocisty pomnik Petrobeja Mawromichalisa – lokalnego przywódcy, którego postać i czyny świetnie oddają ducha regionu.
Uroczy zakątek w Areopolis

Studnia w Areopolis - kamienna, jak wszystko tutaj


Przed powrotem do Githionu zatrzymujemy się przy straganie, w którym rolnicza rodzina sprzedaje płody swojej ziemi: oliwę, pomarańcze, oliwki, miód, pomidory. Wszystko smakuje słońcem.

Zakupy w zaprzyjaźnionym gospodarstwie manijskim


Ciąg dalszy tutaj

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz